"Młody Jeleń". Rzecz o tym, jak poszłam na żywioł.
To praca z cyklu... co będzie, to będzie...
Ostatecznie wyszło tak...
Na początek poznajcie się bliżej poprzez kilka detali ;-)
A teraz jeszcze kilka szczegółów i ujęć w trakcie powstawania pracy.
Jak już wspominałam jeleń, w pierwszej odsłonie, powstał przy Wielkanocnym stole. Skorzystałam ze wzoru Julki z bloga Jednoiglec. Z tym, że uszyłam go ręcznie.
Wykorzystałam zestawienie tkanin, które same w sobie bardzo mi się podobają, choć to zupełenie nie moja gama kolorystyczna. Uszyłam dziczyznę i... odłożyłam, bo zupełnie nie wiedziałam, co z nią dalej zrobić.
Do czasu, gdy postanowiłam, że z jelenia zrobię użytek (uszytek) szkoleniowy. Przyznam szczerze, że do końca nie miałam pomysłu na całokształt tej pracy, więc po prostu poszłam na żywioł. Szyłam, co mi igła pod rękę naniosła ;-) Zwyczjanie poszalałam.
Najpierw trochę porysowałam.
Potem "pomalowałam" ciemnobrązową nitką i w międzyczasie zastanawiałam się, co zrobić z tłem. Wpadły mi do głowy esy-floresy przypominające wijące się pnącza. Zaczęłam od rogów, bo wydawały mi się najmniej plastyczne. Właściwie niespecjalnie zastananawiałam się nad wzorem. Po prostu "rysowałam".
Kształty postanowiłam powielić na tle. Nie chciałam przesadzić z wymyślnymi motywami, bo tkanina ma już ładny i dość bogaty wzór. Użyłam dwóch odcieni zieleni, zbliżonych nasyceniem barw do tkaniny. Trudno ująć ten efekt na zdjeciach przodu, ale już na odwrocie owszem. Efekt cieniowania. Z pewnością wykorzystam jeszcze nie raz.
Po wypikowaniu tła wróciłam do jelenia. Czegoś mu brakowało. Poprawek i kolejnych muśnięć igłą nie było końca :-) Dobrałam jeszcze dwa odcienie nici i jelonek dostał kolejne warstwy futra w odcieniu jasnego brązu i beżu. Ostatecznie niektóre "słoje" z tkaniny przebijają przez pikowanie i zaburzają nieco zarys ciała, ale przełknęłam to pamiętając, że chciałam freestyle ;-)
Na koniec uznałam, że rogom też należy się jeszcze małe "pociągnięcie" jaśniejszym brązem.
Na tym etapie odłożyłam jelenia na jakiś czas. Odetchnęłam i po kilku drobnych poprawkach odpuściłam, bo pewnie mogłabym tak bez końca.
Ostatecznie uznałam, że będzie to poduszka. Na tył wykorzystałam te same tkaniny. Chciałam jednak mocniej wyeksponować tą z motywem drewna. Myślę, że to dobra decyzja.
W ramach ciągłego doskonalenia warsztatu, zamiast lamówki wymyśliłam sobie... wypustkę. Samo zrobienie wypustki to pikuś, ale wszycie z całą pewnością wymaga wprawy. Podsumowując... bez prucia się nie liczy ;-)
Niestety dopiero w trakcie pikowania zauważyłam, że zszywając ręcznie poszczególne elementy topu wbijałam igłę w zbyt dużych odstępach. To spowodowało, że szew jest bardzo luźny i widać go. Trudno muszę z tym żyć. Dziś już udoskonaliłam technikę i w kolejnych uszytkach nie ma takich "perełek" :-)
Podsumowując. "Młodego Jelenia" wykańczałam z myślą "albo to spartole albo coś wyjdzie". Wyszło coś. I jestem z tego dumna. Mimo, że nie idealnie, to moim zdaniem jest ok.
I dlatego zgłoszę poduszkę do konkursu Hello Sunshine u Gosi z Quilts My Way.
Muszę to zrobić jak najszybciej, ponieważ domyślam się, jakie jeszcze cuda pojawią się do końca sierpnia i z każdą kolejną pracą tracę rezon. Zresztą sami zobaczcie.
Na zakończenie dodam, że trakcie pikwania przypomniałam sobie o pracy jednej z moich patchworkowych idolek. Karolina z B-Craft, popełniła niedawno piękną folkową sarnę. Chciałam uciec od ewentualnych podobieństw. Nie chciałam kopiować. Baaardzo kusiło mnie żeby ponownie zajrzeć, porównać. Siłą się powstrzymałam... i dobrze, bo ostatecznie okazało się, że moja praca jest daleka klimatem (i wykonaniem) od Sarny autorstwa Karoliny :-)
Do zobaczenia. Mam nadzieję, że niebawem.
Basia.
Ostatecznie wyszło tak...
Na początek poznajcie się bliżej poprzez kilka detali ;-)
A teraz jeszcze kilka szczegółów i ujęć w trakcie powstawania pracy.
Jak już wspominałam jeleń, w pierwszej odsłonie, powstał przy Wielkanocnym stole. Skorzystałam ze wzoru Julki z bloga Jednoiglec. Z tym, że uszyłam go ręcznie.
Wykorzystałam zestawienie tkanin, które same w sobie bardzo mi się podobają, choć to zupełenie nie moja gama kolorystyczna. Uszyłam dziczyznę i... odłożyłam, bo zupełnie nie wiedziałam, co z nią dalej zrobić.
Do czasu, gdy postanowiłam, że z jelenia zrobię użytek (uszytek) szkoleniowy. Przyznam szczerze, że do końca nie miałam pomysłu na całokształt tej pracy, więc po prostu poszłam na żywioł. Szyłam, co mi igła pod rękę naniosła ;-) Zwyczjanie poszalałam.
Najpierw trochę porysowałam.
Potem "pomalowałam" ciemnobrązową nitką i w międzyczasie zastanawiałam się, co zrobić z tłem. Wpadły mi do głowy esy-floresy przypominające wijące się pnącza. Zaczęłam od rogów, bo wydawały mi się najmniej plastyczne. Właściwie niespecjalnie zastananawiałam się nad wzorem. Po prostu "rysowałam".
Kształty postanowiłam powielić na tle. Nie chciałam przesadzić z wymyślnymi motywami, bo tkanina ma już ładny i dość bogaty wzór. Użyłam dwóch odcieni zieleni, zbliżonych nasyceniem barw do tkaniny. Trudno ująć ten efekt na zdjeciach przodu, ale już na odwrocie owszem. Efekt cieniowania. Z pewnością wykorzystam jeszcze nie raz.
Po wypikowaniu tła wróciłam do jelenia. Czegoś mu brakowało. Poprawek i kolejnych muśnięć igłą nie było końca :-) Dobrałam jeszcze dwa odcienie nici i jelonek dostał kolejne warstwy futra w odcieniu jasnego brązu i beżu. Ostatecznie niektóre "słoje" z tkaniny przebijają przez pikowanie i zaburzają nieco zarys ciała, ale przełknęłam to pamiętając, że chciałam freestyle ;-)
Na koniec uznałam, że rogom też należy się jeszcze małe "pociągnięcie" jaśniejszym brązem.
Na tym etapie odłożyłam jelenia na jakiś czas. Odetchnęłam i po kilku drobnych poprawkach odpuściłam, bo pewnie mogłabym tak bez końca.
Ostatecznie uznałam, że będzie to poduszka. Na tył wykorzystałam te same tkaniny. Chciałam jednak mocniej wyeksponować tą z motywem drewna. Myślę, że to dobra decyzja.
W ramach ciągłego doskonalenia warsztatu, zamiast lamówki wymyśliłam sobie... wypustkę. Samo zrobienie wypustki to pikuś, ale wszycie z całą pewnością wymaga wprawy. Podsumowując... bez prucia się nie liczy ;-)
Niestety dopiero w trakcie pikowania zauważyłam, że zszywając ręcznie poszczególne elementy topu wbijałam igłę w zbyt dużych odstępach. To spowodowało, że szew jest bardzo luźny i widać go. Trudno muszę z tym żyć. Dziś już udoskonaliłam technikę i w kolejnych uszytkach nie ma takich "perełek" :-)
Podsumowując. "Młodego Jelenia" wykańczałam z myślą "albo to spartole albo coś wyjdzie". Wyszło coś. I jestem z tego dumna. Mimo, że nie idealnie, to moim zdaniem jest ok.
I dlatego zgłoszę poduszkę do konkursu Hello Sunshine u Gosi z Quilts My Way.
Muszę to zrobić jak najszybciej, ponieważ domyślam się, jakie jeszcze cuda pojawią się do końca sierpnia i z każdą kolejną pracą tracę rezon. Zresztą sami zobaczcie.
Ja zdecydowałam się na kategorię" Quilting".

Na zakończenie dodam, że trakcie pikwania przypomniałam sobie o pracy jednej z moich patchworkowych idolek. Karolina z B-Craft, popełniła niedawno piękną folkową sarnę. Chciałam uciec od ewentualnych podobieństw. Nie chciałam kopiować. Baaardzo kusiło mnie żeby ponownie zajrzeć, porównać. Siłą się powstrzymałam... i dobrze, bo ostatecznie okazało się, że moja praca jest daleka klimatem (i wykonaniem) od Sarny autorstwa Karoliny :-)
Basia.














Poszalałaś Basiu. Jeleń wyszedł super jak żywy.
OdpowiedzUsuńDzięki Wandzia :-) Szaleństwo czasem popłaca ;-)
UsuńBasiu, ale wymuskane cacuszko!
OdpowiedzUsuńDobrze, że poszłaś na żywioł - efekty są zachwycające.
Super pikowanie i cieniowanie!
Gratuluję i życzę powodzenia w konkursie :)
Serdecznie dziękuję Iwonko za ten zalew komplementów :-) Cieszę się, że tak Ci się podoba :-)
UsuńKochana - czy to oznacza, że idziesz bardziej w art niż tylko quilt? ;)Podziwiam rysowanie igłą z nitką, wierzyć trudno, że Ty tak od pierwszego podejścia..., choć bardziej wzruszyło mnie ręczne szycie... Mróweczka. Poducha piękna, życzę powodzenia w konkursie! I co dalej? Przy takim tempie rozwoju czekam, aż zaczniesz sobie farbować tkaniny...
OdpowiedzUsuńWidzisz Maja, ja to tak mam, że chciałabym wiele rzeczy spróbować :-) To, co "art" zawsze mnie pociągało - trochę malowałam, rysowałam, teraz szyję. I ciągnie mnie do artquiltu ;-) Ostatnio też i confetti, bo daje możliwość "wyrysowania" takiej "kreski" jaką lubię najbardziej;-)
UsuńHmmm... farbowanie powiadasz? To ewentualnie tuż przed remontem ;-)Dzięki :-)
Śliczna poducha, wspaniale dopracowana :) Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Karolina :-D
UsuńŚwietna praca. Znam ten wzór ale z Twoim pikowaniem - haftowaniem zyskał zupełnie nowy wymiar. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Ela :-) Ten wzór to chyba z każdym wykonaniem zaskakuje :-) Julki tak mi sie spodobał, ale w moim jednak czegoś mu brakowało. Cóż było robić ;-)
UsuńBasiu, śliczna art poduszka! Ja dla mnie szalej tak dalej :)
OdpowiedzUsuńIgłą i nitką tchnęłaś życie w tego jelonka. (O ręcznym PP już nie wspomnę).
Podziwiam
Kamila
Dzięki Kamila :-) Miło mi niezmiernie czytać takie komplementa :-) Ręczne PP ma wiele zalet! A czasem nawet łatwiej mi się szyje. A kolejny "Art" na tapecie ;-) Pozdrawiam
UsuńPiękności! Wspaniała praca :) trzymam kciuki i życzę wygranej w konkursie :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :-) Również za odwiedziny :-) Przy tej okazji zajrzałam do Ciebie z rewizytą i śliczne kartki zobaczyłam :-) Pozdrawiam
UsuńAle mnie zaskoczyłaś tym jeleniem, Basiu. Nie wiedziałam, że masz taką smykałkę do art quiltu :)
OdpowiedzUsuńGratuluję pomysłu i życzę powodzenia w konkursie !!!
Dziękuję serdecznie Gosiu :-) Tak trochę zaskoczyłam samą siebie tym jeleniem ;-) Poszłam na całość, ale z postępem pracy stres przed porażką wzrastał. No i właśnie chciałam sprawdzić, czy między mną i art quiltem zaiskrzy ;-)
UsuńBasiu, jeleń wypikowany pięknie, a piszesz, że to to uszytek szkoleniowy,.... no to ja chcę widzieć jak będą wyglądały te następne kiedy dojdziesz do wprawy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wiolu :-) Tak, to moje pierwsze takie pikowanie. Wcześniej to tylko linie proste (falowane ;-) ) i niezbyt udane próby pikowania z wolnej ręki na większym formacie. A kolejnych sama jestem ciekawa ;-)
UsuńBasiu, wygląda na to, ze warto iść na żywioł :)
OdpowiedzUsuńPiękne pikowanie!
Wygląda, że warto ;-) Dziękuję Gosiu serdecznie. To trochę też Twoja zasługa, bo patrząc między innymi na Twoje postępy nabrałam apetytu :-)
UsuńO! Coś podobnego :) Cieszę się niezwykle.
UsuńWarto spróbować, zawsze można zostawić :)
Jeleń robi ogromne wrażenie! nie podejrzewałabym że jego bazą jest paper piecing! przepiękny i naprawdę robi wielkie wow!
OdpowiedzUsuńWielkie dziękuję :-D Cieszę się Ula, że Ci się podoba. A może tak z Twoją latarnią morską taki eksperyment zrobisz ;-)? Zachęcam :-)
UsuńJelonek wielkiej urody ! Świetnie narysowany :) Bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję :-) Również za odwiedziny :-) Cieszę się, że Ci się Danusiu podoba. Byłam u Ciebie z rewizytą i podziwiałam piękne quilty (lawendowe podkładki pięęękne!). Pozdrawiam
UsuńAleż piękne pójście na żywioł! Rewelacja. W końcu pozwoliłaś na pełne ujawnienie artystycznego talentu. Bardzo mi się podoba i oczywiście czekam na więcej :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Jolu :-) Jednym słowem miałam swój osobisty artystyczny debiut ;-) Cieszę się bardzo, że tak Ci się podoba.Pozdrawiam również:-)
UsuńZachwycam się już tym jelonkiem któryś dzień i musze napisać, że to mój numer jeden w tej kategorii... wypikowany po mistrzowsku, nie mogę się napatrzeć, na te zawijaski, te odcienie nici, po prostu CUDO!!!
OdpowiedzUsuńDorota, no nie wiem, co powiedzieć... a nie często mnie zatyka! Ogromnie dziękuję :-) Twoje słowa sprawiły, że i bez konkursu czuję się wygrana :-D Bardzo dziękuję :-)
UsuńTo jest odlot i dzieło sztuki! Gratulacje podziwu pełne!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :-)Z rumieńcem na twarzy, z powodu tego "dzieło sztuki". Dziękuję raz jeszcze :-)
UsuńTa praca pokazuje, że zawsze powinnaś iść "na żywioł"! Jest super! Nie widziałam jeszcze takiego pomysłowego wykorzystania wzoru pp, nie tylko mojego, ale w ogóle!
OdpowiedzUsuńBardzo byłam ciekawa, co powiesz na taką interpretację Twojego wzoru. Bardzo dziękuję podwójnie :-) Twój prezentował się tak szlachetnie, a mój wydawał mi się niedokończony to popłynęłam z prądem ;-) Ostatnio częściej zdaję się na instynkt szyciowy, bo planowanie nie zawsze prowadzi mnie do zadowalającego efektu. Cieszę się bardzo, że Ci się podoba :-D
Usuń